u kosmetyczki czyli car detailing



Nie ma chyba kobiety, której nie zachęciłaby wizja dnia spędzonego w rękach dobrego fryzjera, znającej się na rzeczy kosmetyczki czy kilku godzin w salonie spa. Podobnie większość właścicieli aut - zwłaszcza tych, którzy określają się mianem koneserów - przyzna, że kosmetyka samochodu lub (bardziej profesjonalnie) car detailing to niezwykła przyjemność. Gdyby zainteresowane auta potrafiły mówić, również przyznałyby rację ich właścicielom.

Według Wikipedii auto lub car detailing to zoptymalizowany proces kompleksowego czyszczenia, renowacji i konserwacji pojazdu samochodowego lub jego elementów, zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz, w celu podniesienia walorów estetycznych i użytkowych pojazdu, a także przedłużenia jego żywotności. Nie można chyba wymyślić nic bardziej nudnego. Mało ma to wspólnego z rzeczywistością. Bo car detailing to największa przyjemność dla każdego kto kocha swój samochód, niezależnie od tego czy jest to nowy model Opla czy zabytkowy Mercedes. 

ONA kocha jeździć samochodem, najlepiej takim, który wśród wielu swoich zalet posiada tę najważniejszą: jest piękny i czysty. ON potrafi cztery dni zbierać się, żeby odkurzyć 20 metrowy pokój, ale może poświęcić cały dzień na czyszczenie skór w swoim SL'u. Auto jest jak dom (ale daje dużo więcej przyjemności niż wiecznie samobrudzące się mieszkanie) i każdy kto uważa, że samochód jest czymś więcej niż przedmiotem lub po prostu nie lubi jeździć w syfie przyzna nam rację. Cała reszta może spokojnie zająć się czytaniem innego posta. 


Samochodem można bawić się samemu, poświęcając mu długie godziny i jeszcze więcej energii. Można też oddać go w ręce profesjonalistów. Ci mogą zrobić za nas całość lub wykonać część roboty, która przekracza nasze umiejętności lub jest zbyt czasochłonna. ON do renowacji oddał ostatnio skórzane fotele, które zyskały drugie życie. Zresztą nie tylko fotele... Podczas wymontowywania siedzeń ze auta, którym jeździli wcześniej piłkarze jednej ze szwajcarskich drużyn footballowych, można znaleźć najróżniejsze cuda. Mając czas, warunki i, przede wszystkim, dużo chęci najlepiej zająć się autem samemu. W naszym domu można znaleźć cały arsenał sprzętu do zabawy w car spa. Wszystko kupujemy online w sklepie Meguiar's lub bezpośrednio od Pawła z Waxclusive.

Jak to jest z naszymi samochodami? Najczęściej, o ile nie przekracza to naszych możliwości, zajmujemy się nimi sami (ONA głównie kibicuje). Dla początkujących najlepiej sprawdzają się tutoriale, które można znaleźć na You Tube. Wśród tych z serii renowacja i zabezpieczenia skórzanej tapicerki polecamy ten:




Inaczej wygląda kwestia plastików w aucie. ONA twierdzi, że o ile skóra to grubsza sprawa do zrobienia raz na jakiś czas, to z plastikiem pójdzie znacznie łatwiej. Jak to zrobić? Nic prostszego! 

Kompletujemy zestaw do czyszczenia (jak na zdjęciu), a następnie na szczoteczkę psikamy środek do czyszczenia (my używamy rozcieńczonego Cyclone APC) i kolistymi ruchami rozprowadzamy kawałek po kawałku na desce rozdzielczej (i innych elementach) aż do uzyskania lekkiej piany. Następnie wycieramy pianę ręcznikiem z mikrofibry. Do czyszczenia nawiewów w kokpicie najlepsze są JEJ waciki i patyczki do czyszczenia uszu (czyli ma to jednak więcej wspólnego z łazienką i zabiegami kosmetycznymi niż myślimy!). Dobre są też waciki, których używa ONO, są dużo większe i bardziej poręczne (kupujemy w dziale dziecięcym w Rossmanie).

Na tak oczyszczoną powierzchnię leci dressing do plastiku Poorboys'a przy pomocy pada z mikrofibry (te żółte krążki z pierwszego zdjęcia). W zależności od stopnia zniszczenia plastiku zostawiamy do wyschnięcia lub przecieramy nadmiar dressingu ręcznikiem z mikrofibry (ręcznik dostaliśmy od Babci, miał służyć do czyszczenia podłogi, ale szkoda tak dobrego staff'u do mycia domu). Na koniec pozostaje mycie i konserwacja lakieru. To najczęściej robimy sami (mycie samochodu w przydomowym ogródku to chyba najpopularniejsza czynność wśród samochodowych czyściochów). Ważne jest, żeby samochód stał w zacienionym miejscu (czyli nici z opalania podczas mycia).

Trochę dziwnie pisać instrukcję mycia auta. Pewnie znajdzie się tu wielu, którzy myli je częściej niż ON czy ONA, ale...  zaczynamy od wstępnego mycia samochodu bez szamponu (sama woda), najlepiej przy użyciu myjki ciśnieniowej. Dalej pozbywamy się nalotu z opon i felg przy pomocy jakiegoś środka w sprayu (ON używa Iron X i szczoteczki do zębów). Z muchami i innymi owadami, których żywot zakończył się na naszej karoserii dobrze radzi sobie np. Kemko Bugout. Oba preparaty dobrze zostawić na 5-10 minut, żeby miały czas podziałać. Pod koniec myjemy auto wodą (bo czym innym) z dodatkiem szamponu z delikatnym PH. Możemy użyć też aktywnej piany. Szampon najlepiej nakładać rękawicą do mycia auta (można również użyć rękawicy do ścierania kurzu) płucząc ją, co jakiś czas w wodzie, by nie powodować dodatkowych zarysowań na aucie. Zmywamy pianę myjką i wycieramy auto do sucha ręcznikiem z mikrofibry.

Jeśli mamy ciut więcej czasu i chęci, warto zadbać o pozbycie się rys z karoserii. Żeby ocenić, czy lakier wymaga konserwacji warto zrobić glinkowanie. I tu polecamy ten tutorial:





Po ponownym  wysuszeniu samochodu nakładamy specjalną pastę ścierną (najlepiej przy pomocy specjalnej gąbki, tzw. pada), np. Ultimate Compound. Usuniemy w ten sposób drobne rysy i uszkodzenia lakieru.



Można robić to ręcznie lub przy użyciu maszyny polerskiej (wówczas najlepiej zlecić to fachowcowi). Po ok. 10 min polerujemy auto kolistymi ruchami z użyciem ręcznika z mikrofibry. Na koniec (po dokładnym wytarciu auta) nakładamy wosk. Zostawiamy na ok 5 - 10 minut i ponownie polerujemy kolistymi ruchami ręcznikiem z mikrofibry (są najlepsze więc dobrze mieć ich kilka!). Ufff. Możemy sami iść pod prysznic. Można się zmęczyć gorzej niż podczas najcięższego joggingu, ale widok lśniącego samochodu przyprawia o dreszcze. Do weekendu zostało kilka dni, więc mamy czas skompletować przybornik, a w weekend zabrać się do roboty!

A tak wygląda nasza podłoga po sesji ze sprzętami do mycia, przy której asystowało ONO. Na szczęście ON jest w pracy. Inaczej nigdy by do tego nie dopuścił.



0 komentarze:

Prześlij komentarz

Twój komentarz pojawi się po akceptacji przez moderatora.

+