Latest From My Blog

zmotoryzowanie



Cały świat ma prawo jazdy. J. miała je już jak się poznałyśmy. I co z tego, że jedyny fakt, jaki kojarzy mi się z nią i z samochodami to opowieść o tym, że kiedyś wpadła samochodem do rowu. A. i W. zrobiły prawko chyba po licencjacie. Nigdy z nimi nie jechałam. Czasem prowadzą samochody swoich facetów. Na co dzień poruszają się po mieście komunikacją miejską. Pamiętam, że A. rozbawiła mnie kiedyś tekstem, że "ma za dużo godności, żeby biegać do ZTMu". Uciekał nam wtedy autobus. Od tego czasu za każdym razem, kiedy z bólem serca, z oddali patrzę na wjeżdżający na przystanek tramwaj lub autobus powtarzam sobie jej słowa.

czytaj dalej na awanturka.blogspot.com (kliknij w link).


u kosmetyczki czyli car detailing



Nie ma chyba kobiety, której nie zachęciłaby wizja dnia spędzonego w rękach dobrego fryzjera, znającej się na rzeczy kosmetyczki czy kilku godzin w salonie spa. Podobnie większość właścicieli aut - zwłaszcza tych, którzy określają się mianem koneserów - przyzna, że kosmetyka samochodu lub (bardziej profesjonalnie) car detailing to niezwykła przyjemność. Gdyby zainteresowane auta potrafiły mówić, również przyznałyby rację ich właścicielom.

Według Wikipedii auto lub car detailing to zoptymalizowany proces kompleksowego czyszczenia, renowacji i konserwacji pojazdu samochodowego lub jego elementów, zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz, w celu podniesienia walorów estetycznych i użytkowych pojazdu, a także przedłużenia jego żywotności. Nie można chyba wymyślić nic bardziej nudnego. Mało ma to wspólnego z rzeczywistością. Bo car detailing to największa przyjemność dla każdego kto kocha swój samochód, niezależnie od tego czy jest to nowy model Opla czy zabytkowy Mercedes. 

ONA kocha jeździć samochodem, najlepiej takim, który wśród wielu swoich zalet posiada tę najważniejszą: jest piękny i czysty. ON potrafi cztery dni zbierać się, żeby odkurzyć 20 metrowy pokój, ale może poświęcić cały dzień na czyszczenie skór w swoim SL'u. Auto jest jak dom (ale daje dużo więcej przyjemności niż wiecznie samobrudzące się mieszkanie) i każdy kto uważa, że samochód jest czymś więcej niż przedmiotem lub po prostu nie lubi jeździć w syfie przyzna nam rację. Cała reszta może spokojnie zająć się czytaniem innego posta. 


Samochodem można bawić się samemu, poświęcając mu długie godziny i jeszcze więcej energii. Można też oddać go w ręce profesjonalistów. Ci mogą zrobić za nas całość lub wykonać część roboty, która przekracza nasze umiejętności lub jest zbyt czasochłonna. ON do renowacji oddał ostatnio skórzane fotele, które zyskały drugie życie. Zresztą nie tylko fotele... Podczas wymontowywania siedzeń ze auta, którym jeździli wcześniej piłkarze jednej ze szwajcarskich drużyn footballowych, można znaleźć najróżniejsze cuda. Mając czas, warunki i, przede wszystkim, dużo chęci najlepiej zająć się autem samemu. W naszym domu można znaleźć cały arsenał sprzętu do zabawy w car spa. Wszystko kupujemy online w sklepie Meguiar's lub bezpośrednio od Pawła z Waxclusive.

Jak to jest z naszymi samochodami? Najczęściej, o ile nie przekracza to naszych możliwości, zajmujemy się nimi sami (ONA głównie kibicuje). Dla początkujących najlepiej sprawdzają się tutoriale, które można znaleźć na You Tube. Wśród tych z serii renowacja i zabezpieczenia skórzanej tapicerki polecamy ten:




Inaczej wygląda kwestia plastików w aucie. ONA twierdzi, że o ile skóra to grubsza sprawa do zrobienia raz na jakiś czas, to z plastikiem pójdzie znacznie łatwiej. Jak to zrobić? Nic prostszego! 

Kompletujemy zestaw do czyszczenia (jak na zdjęciu), a następnie na szczoteczkę psikamy środek do czyszczenia (my używamy rozcieńczonego Cyclone APC) i kolistymi ruchami rozprowadzamy kawałek po kawałku na desce rozdzielczej (i innych elementach) aż do uzyskania lekkiej piany. Następnie wycieramy pianę ręcznikiem z mikrofibry. Do czyszczenia nawiewów w kokpicie najlepsze są JEJ waciki i patyczki do czyszczenia uszu (czyli ma to jednak więcej wspólnego z łazienką i zabiegami kosmetycznymi niż myślimy!). Dobre są też waciki, których używa ONO, są dużo większe i bardziej poręczne (kupujemy w dziale dziecięcym w Rossmanie).

Na tak oczyszczoną powierzchnię leci dressing do plastiku Poorboys'a przy pomocy pada z mikrofibry (te żółte krążki z pierwszego zdjęcia). W zależności od stopnia zniszczenia plastiku zostawiamy do wyschnięcia lub przecieramy nadmiar dressingu ręcznikiem z mikrofibry (ręcznik dostaliśmy od Babci, miał służyć do czyszczenia podłogi, ale szkoda tak dobrego staff'u do mycia domu). Na koniec pozostaje mycie i konserwacja lakieru. To najczęściej robimy sami (mycie samochodu w przydomowym ogródku to chyba najpopularniejsza czynność wśród samochodowych czyściochów). Ważne jest, żeby samochód stał w zacienionym miejscu (czyli nici z opalania podczas mycia).

Trochę dziwnie pisać instrukcję mycia auta. Pewnie znajdzie się tu wielu, którzy myli je częściej niż ON czy ONA, ale...  zaczynamy od wstępnego mycia samochodu bez szamponu (sama woda), najlepiej przy użyciu myjki ciśnieniowej. Dalej pozbywamy się nalotu z opon i felg przy pomocy jakiegoś środka w sprayu (ON używa Iron X i szczoteczki do zębów). Z muchami i innymi owadami, których żywot zakończył się na naszej karoserii dobrze radzi sobie np. Kemko Bugout. Oba preparaty dobrze zostawić na 5-10 minut, żeby miały czas podziałać. Pod koniec myjemy auto wodą (bo czym innym) z dodatkiem szamponu z delikatnym PH. Możemy użyć też aktywnej piany. Szampon najlepiej nakładać rękawicą do mycia auta (można również użyć rękawicy do ścierania kurzu) płucząc ją, co jakiś czas w wodzie, by nie powodować dodatkowych zarysowań na aucie. Zmywamy pianę myjką i wycieramy auto do sucha ręcznikiem z mikrofibry.

Jeśli mamy ciut więcej czasu i chęci, warto zadbać o pozbycie się rys z karoserii. Żeby ocenić, czy lakier wymaga konserwacji warto zrobić glinkowanie. I tu polecamy ten tutorial:





Po ponownym  wysuszeniu samochodu nakładamy specjalną pastę ścierną (najlepiej przy pomocy specjalnej gąbki, tzw. pada), np. Ultimate Compound. Usuniemy w ten sposób drobne rysy i uszkodzenia lakieru.



Można robić to ręcznie lub przy użyciu maszyny polerskiej (wówczas najlepiej zlecić to fachowcowi). Po ok. 10 min polerujemy auto kolistymi ruchami z użyciem ręcznika z mikrofibry. Na koniec (po dokładnym wytarciu auta) nakładamy wosk. Zostawiamy na ok 5 - 10 minut i ponownie polerujemy kolistymi ruchami ręcznikiem z mikrofibry (są najlepsze więc dobrze mieć ich kilka!). Ufff. Możemy sami iść pod prysznic. Można się zmęczyć gorzej niż podczas najcięższego joggingu, ale widok lśniącego samochodu przyprawia o dreszcze. Do weekendu zostało kilka dni, więc mamy czas skompletować przybornik, a w weekend zabrać się do roboty!

A tak wygląda nasza podłoga po sesji ze sprzętami do mycia, przy której asystowało ONO. Na szczęście ON jest w pracy. Inaczej nigdy by do tego nie dopuścił.



auto używane: krótka instrukcja rejestracji

Serwisy internetowe zasypują dobrymi radami i instrukcjami, co i jak należy zrobić po kupnie samochodu używanego. Kończy się tak, że po przeczytaniu kilkunastu z nich dalej nie wiesz co zrobić. Myśmy kupili kilka aut (i pomogli zarejestrować) dla siebie, dla Rodziców, Rodzeństwa, Krewnych i Znajomych Królika. I wiemy, że najlepszą instrukcja powinna być jasna i jak najkrótsza, a w związku z tym, że ONA jest wzrokowcem, będzie też kolorowa. 



Po wielu bojach związanych z zakupem auta (użeranie się z plagą handlarzy - wyrośli jak grzyby po deszczu... już czasem całe wioski i aglomeracje wiosek zajmują się procederem sprowadzania, "szykowania" i sprzedaży aut zza granicy) nastają chwile nie mniej irytujące - procedura rejestracji naszego wymarzonego (lub mniej;) "pieścidełka"...

Decydując się na samochód mamy do czynienia z dwoma możliwościami kupna. Pierwszą opcją jest zakup auta krajowego, drugą sprowadzenie go z zagranicy (najlepiej jeśli będzie to pojazd z krajów należących do UE*). Ale zacznijmy od początku.

Po pierwsze: co dostałeś w "komplecie" do auta?
  • dowód własności nowego auta: faktura, rachunek, umowa kupna - sprzedaży, darowizny ect;
  • karta pojazdu, jeśli jej nie posiadamy będziemy musieli wystąpić o tzw. wtórnik czyli duplikat - wypełniamy odpowiedni wniosek (kliknij tutaj) i składamy w Wydziale Komunikacji, za całość będziemy musieli zapłacić dodatkowe 75 zł;
  • dowód rejestracyjny oraz aktualny przegląd techniczny (ewentualnie decyzja o wycofaniu samochodu z ruchu);
  • ważna polisa ubezpieczeniowa OC;


Po drugie: stań w kolejce

Idąc rejestrować samochód krajowy oprócz umowy kupna-sprzedaży należy zabrać ze sobą również dowód rejestracyjny oraz kartę pojazdu. Auto musi mieć ważny przegląd i ubezpieczenie OC. Udajemy się kolejno do Urzędu Skarbowego** i Wydziału Komunikacji. 

Urząd Skarbowy 

W ciągu dwóch tygodni od zakupu samochodu od osoby prywatnej trzeba udać się do Urzędu Skarbowego właściwego dla miejsca zamieszkania. Tu wypełniamy deklarację  PCC-3 (aktualny wzór można pobrać ze strony Ministerstwa Finansów: kliknij tutaj). W rubryce dot. kwoty opodatkowania 2% podatkiem od czynności cywilno-prawnej wpisujemy cenę, jaką zapłaciliśmy za samochód (często zdarza się, że w przypadku wątpliwości co do wpisanej ceny nowszych aut urzędnik przyjmuje kwotę wynikającą ze średniej wartości auta dla podobnego rocznika, modelu, wyposażenia etc). 

Następnie opłacamy należny podatek (w kasie urzędu lub przelewem) i składamy deklarację (wraz z kopią umowy kupna) w biurze podawczym właściwego Urzędu Skarbowego. 

Ważne!
**Podatek płacimy tylko wtedy kiedy kupimy samochód od osoby prywatnej! Jeśli otrzymamy fakturę VAT możemy ominąć Urząd Skarbowy szerokim łukiem.

Wydział Komunikacji

Mając potwierdzenie złożenia deklaracji możemy udać się do Wydziału Komunikacji. W niektórych miastach obowiązują zapisy na konkretny dzień więc warto wcześniej  zorientować się czy taka zasada nie obowiązuje i u was.

W Wydziale Komunikacji składamy wniosek o rejestrację samochodu (przykładowy wzór wniosku właściwy dla rejestracji w Warszawie: kliknij tutaj).

Do wniosku o rejestrację samochodu należy załączyć:
  • umyte (!) stare tablice rejestracyjne (w warszawskim Urzędzie Dzielnicy Ochota znajduje się nawet informacja dla właścicieli brudnych tablic, o tym, w której toalecie można a gdzie nie należy ich myć);
  • umowę kupna-sprzedaży;
  • dowód rejestracyjny;
  • kartę pojazdu;
  • potwierdzenie wniesienia opłaty PCC-3 (w US);
  • potwierdzenie wniesienia opłat rejestracyjnej (płatne w kasie WK lub przelewem);
  • pełnomocnictwo (jeśli reprezentujemy właściciela samochodu widniejącego na umowie kupna-sprzedaży lub jeśli jesteśmy współwłaścicielem samochodu).
Po odstaniu w kolejce i załatwieniu sprawy otrzymujemy tzw. "miękki dowód" i tablice rejestracyjne. Urzędnik zabiera nam kartę pojazdu, którą oddaje podczas wydania "twardego dowodu" na co czeka się maksymalnie 30 dni, ale zazwyczaj trwa około dwóch tygodni (nawet w Warszawie). 

Mamy również możliwość "kupienia" specjalnych tablic z dowolnymi numerami (do 5 znaków). Cena takich tablic wynosi 1000 zł.

Ubezpieczyciel

Warto pamiętać, że nasz samochód musi być ubezpieczony. Najlepiej jeszcze tego samego dnia, w którym kupiliśmy auto skontaktować się z ubezpieczycielem i przepisać polisę OC na swoje dane (i tym samym nie jeździć na jego "konto"). Nie jest tak, jak wydaje się niektórym kupującym, że obowiązek przepisania lub wypowiedzenia umowy polisy OC należy do osoby sprzedającej nam samochód. Jeśli wykupimy polisę OC na własną rękę (bez wypowiedzenia tej po poprzednim właścicielu) nie mamy prawa być zdziwieni, jeśli przyjdzie nam wezwanie do zapłaty za starą polisę (odziedziczoną po poprzednim właścicielu). Osoba sprzedająca auto zgłasza jedynie fakt pozbycia się samochodu i podaje dane nowego właściciela. Do kupującego należy cała reszta.

fot.Christiaan Triebert /flic.kr/p/bVjE9Y


To tyle jeśli rejestrujemy samochód krajowy. Jednak jeśli kupiliśmy samochód sprowadzony z zagranicy czeka nas trochę więcej atrakcji.

Przed wizytą w Wydziale Komunikacji koniecznie:

Przetłumacz na język ojczysty dokumenty potrzebne do rejestracji samochodu, tj.:
  • dokumentów odprawy celnej;
  • dokument dot. opłacenia podatku VAT - tylko w przypadku aut spoza UE;
  • dowód rejestracyjny auta (czasem w dwóch częściach np. Brief i Farzeugschein);
  • umowę kupna (można posiłkować się umową dwujęzyczną, ale i tak pozostaje kwestia postawienia przez tłumacza przysięgłego pieczątki pod taką umową).
Przyjemność w zależności od języka, z którego tłumaczymy kosztuje zazwyczaj od 80 do 200 złotych.

Z oryginałami dokumentów i tłumaczeń oraz kopiami jedziemy dalej...


Odwiedzić... Urząd Celny:

w celu opłacenia akcyzy (3,1% dla aut poniżej 2000 cm3, 18,6% dla samochodów powyżej tej granicy). Wypełniamy deklarację nabycia wewnątrzwspólnotowego AKC-U (jeśli auto jest z UE), płacimy akcyzę. 

Na zapłatę akcyzy mamy 14 dni od deklarowanej w deklaracji AKC-U daty przekroczenia granicy. Ponadto kwota z umowy jaka brana jest pod uwagę przy wyliczaniu akcyzy przeliczana jest na złotówki wg kursu z dnia deklarowanego przekroczenia granicy.
  
Po maksymalnie 7 dniach (w niektórych przypadkach bo to już zależy od Urzędu Celnego) od dnia złożenia deklaracji otrzymujemy potwierdzenie opłaty i złożenia deklaracji.

Jeśli nabyłeś samochód sprowadzony spoza UE (np. ze Szwajcarii) do powyższych kwestii dochodzi sprawa zapłaty 10% cła i podatku VAT (najlepiej obie czynności zlecić agencji celnej, których - w przypadku samochodu ze Szwajcarii - pełno jest na granicy szwajcarsko-niemieckiej).

... i Urząd Skarbowy:

Kiedy samochód jest "obywatelem" Unii wypełniamy deklarację VAT-24 o zwolnieniu z podatku VAT, płacimy 160 PLN i otrzymujemy dokument VAT-25 na potwierdzenie. Jeśli nie był kupiony z kraju UE nie jesteśmy z tego podatku zwolnieni. Cała reszta wygląda jak w przypadku samochodu krajowego.

Następnie robimy przegląd u diagnosty. Decyzja kiedy to zrobimy należy do nas, ale trzeba to zrobić przed wizytą w Wydziale Komunikacji.

W końcu udajemy się do Wydziału Komunikacji... 

I tu w zasadzie procedura jest podobna jak w przypadku aut krajowych, ale oprócz dokumentów i zaświadczeń uzyskanych do tej pory załączamy potwierdzenie zapłaty tzw. "opłaty recyklingowej": 500 zł płatnej w kasie lub przelewem na konto NFOŚiGW.

Reszta procedury wygląda podobnie jak w przypadku aut krajowych z tą różnicą, że trochę drożej, bo winszują sobie w sumie 256 zł.

I to byłoby na tyle. Możesz przyczepiać tablice i cieszyć się jazdą. 
Miłej rejestracji! :)

P.S. Jeśli macie dodatkowe pytania, wątpliwości lub potrzebujecie porady, piszcie śmiało na awanturka.blog@gmail.com. Zaradzimy!


*O tym, jak i skąd najlepiej sprowadzać auta wkrótce również napiszemy.

kino samochodowe w Warszawie

Samochód to styl życia. Dlaczego film nie miałby być jego częścią? Idea filmu pod tak zwaną "chmurką" istnieje i praktykowana jest chyba na całym świecie. Od pierwszych ciepłych dni  (u nas często nie do końca) amatorzy kina mogą wybierać w ofertach obejrzenia klasyków i nowości filmowych pod gołym niebem. Możliwość taką od ponad 80 lat mają również fani motoryzacji. Po raz pierwszy miłośnicy aut mogli oglądać filmy w swoich samochodach 6 czerwca 1933 roku w Camden w stanie New Jersey. Umożliwił im to potentat chemiczny Richard M. Hollingshead Junior, młody sprzedawca pracujący w firmie handlującej częściami do samochodów, Auto Products, należącej do ojca. Mężczyzna miał dwie miłości: auta i film i marzenie o połączeniu obu swoich pasji.... Dzięki jego marzeniom powstało pierwsze na świecie kino dla zmotoryzowanych*.

Start

ON miał chyba ze sto aut, ale woli przy nich grzebać niż pisać. ONA uwielbia buszować w necie i słuchać o tym, co ON wie na temat samochodów. Jego kręcą stare Mercedesy i przywracanie ich do życia. Znalazł samochody dla większości swoich znajomych. ONA nie ma nawet prawa jazdy, ale kocha jeździć na fotelu pasażera. Jest jeszcze ONO, które nie umie mówić, a nawet siedzieć. Za to jeździło już przynajmniej sześcioma samochodami, a na autach nauczy się kolorów.

fot. DomenicBlair 
I nie tylko dlatego nie będzie to typowy blog motoryzacyjny. Owszem, powiemy Wam komu warto powierzyć naprawę auta i skąd najlepiej sprowadzić samochód. Nie jest to dobry adres, jeśli chcecie poczytać o testach nowego modelu Peugeota. Dowiecie się natomiast, gdzie warto "zabrać" swoje auto, żeby ciekawie spędzić czas. Będziemy starali się udowodnić, że motoryzacja nie jest domeną mężczyzn. Znajdziecie tu historie nie tylko samochodów, ale i niesamowitych kobiet, które nimi jeździły. Będziemy też szukać motoryzacyjnych freak'ów. Jednym "słowem": ten blog będzie o samochodach... i nie tylko...



+